Dom wiejski III
Muszę przyznać, że jestem niezwykle zaskoczony tempem prac. Kolejne popołudnia pozwoliły na zakończenie prac nad dachem. Spód został podklejony strzechą a boki wykończone mimo, że proces był wyjątkowo powolny, bowiem z każdym małym odcinkiem trzeba było robić przerwę aż klej dobrze zwiąże. Tak więc warstwa po warstwie ćwiczyłem swoją cierpliwość. Ostateczny efekt jednak moim zdaniem był wart zachodu.
Nie obyło się jednak bez małych wpadek. Po pierwsze komin zdaje się być nieco za niski i ledwo wystaje nad zwieńczenie dachu. Pozwolę sobie jednak przymknąć na to oko, chyba, że najdzie mnie chęć doklejenia jeszcze rzędu, czy dwóch, cegieł - mam w zanadrzu luźne. Po drugie od dużej ilości kleju dach ugiął się w środku swojej długości. Uznałem jednak, że to może akurat dodać uroku a prawdę mówiąc po złożeniu domku w całość zupełnie tego nie widać.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o ostatniej niespodziance, jak mnie spotkała: wygięły się również trójkątne, szczytowe ściany domku. To jednak z odsieczą przyszedł tzw. parownik. Akurat tego dnia coś w nim gotowałem, więc po obiedzie na kilka chwil wylądował w nim domek. Para zmiękcza drewno i jest to metoda wypróbowana przez szkutników, wierzyłem więc, że pomoże także i mnie. Udało się, bo ściany zrobiły się bardziej elastyczne. Umocowałem je więc ściskami w odpowiedniej pozycji i po wyschnięciu znów trzymały pion.
Czy to już koniec prac? Pozwolę sobie nie zakończyć jeszcze tego projektu. W głowie majaczy pomysł na wykonanie wnętrz - uproszczonych, bo w formie wydrukowanych zdjęć. Do tego może lekkie oświetlenie LEDami, aby wnętrze było jakkolwiek widoczne. Na koniec planuję jeszcze wkleić do drzwi klamki a obramowania okien może zostaną pomalowane na biało. A może cały domek pomalować na biało i zrobić z niego klimatyczną chatkę z wschodnich rubieży polski? Zobaczymy, póki co muszę jeszcze dociąć odstające tu i ówdzie pojedyncze nitki słomy oraz zabezpieczyć cały dach bezbarwnym lakierem. Choć i tak jestem nader pozytywnie zaskoczony, że już w obecnej formie, po wyschnięciu kleju, nic się nie sypie i można bez obaw chwytać dach nawet za strzechę. Zapraszam zatem do śledzenia dalszego rozwoju sytuacji.
Komentarze
Prześlij komentarz